KAMILPOPLAWSKI.PL.TL
K@milos Wita serdecznie gości na swym dworze. Proszę się rozgościć...  
  Główna Komnata
  O mnie
  Komnata Luster
  Komnata pióra i papirusu
  Komnata rozrywki
  Komnata debat
  Sondaże
  Komnata posłańców
  Mianowanie żaka Logo
  KSIĘGA GOŚCI




Kamil%20Pop%C5%82awski

Kamil%20Pop%C5%82awski
A tylu was się przewinęło: 12375 odwiedzający (26355 wejścia) moje terytorium :)
O mnie

W miarę krótko o mnie…

Urodzony: 30 czerwca 1983r.

Miejsce ur. : Kołobrzeg

Miejsce zam. : Warszawa

Hobby: Muzyka, Taniec i Formuła 1

Pierwszy instrument: Akordeon (wiek: 5 lat)


   Pamiętam moment w którym dziadkowie na moje 5-te urodziny obdarowali mnie akordeonem. Hmm. Jak to działa pewnie wtedy myślałem…
A jak to działa pokazał mi ojciec który nie wątpliwie potrafi grać. Choć muszę przyznać, że jego upodobania muzyczne jak to nie rzadko bywa z naszymi rodzicami mają raczej charakter folklorystyczny żeby nie określać ich mianem znanym z dawnych, niedzielnych, polsatowskich programów. I tak mnie przyuczył Rysiu bo tak ma na imię “klawiszy”. Muszę jednak przyznać, że akordeon mi “nie leżał” i jak tylko głowa rodziny wychodziła do pracy to wyciągałem z jego szafy keyboard i sam się “uczyłem”. W podstawówce tak ok. 6-7 klasy (nie było wtedy gimnazjum) zacząłem nagrywać swoje zabawy z muzyką na pospolitego kaseciaka ze skutkiem nazwijmy to wprost – opłakanym. Zrozumiałem co mi nie odpowiada w tym co robię a mianowicie te oklepane podkłady wbudowane w pamięć staruszkowego syntezatora. Nie miałem wtedy jeszcze żadnego komputera ani nawet odtwarzacza CD więc wpadłem na pomysł (zapewne nie jako jedyny) żeby tworzyć własne podkłady metodą:

-nagrywam na kaseciaku w kieszeń A powiedzmy stopę i werbel.
-przekładam do kieszeni B.
-odtwarzam kieszeń B jednocześnie dogrywając kolejny dźwięk na nową kasetę w kieszeni A.

Uhh. Ileż ja kaset w ten sposób zaorałem. Jak łatwo się domyślić efekty dalekie były od choćby nieco poprawnych. Nagrywając w ten sposób 5,6 lub więcej ścieżek dźwięków wersja finalna brzmiała zniekształceniem i szumami większymi niż w słuchawkach operatora sonaru na u-bocie. No, ale kręciło mnie to! Liceum to dalsze eksperymenty z “własnym domowym studiem” no i od czasu do czasu przygrywanie mojej klasie na pianinie które stało w szkolnej auli. Czasem nawet otrzymałem jakieś oklaski he he.

Po ukończeniu szkoły i zdanej maturze sam zdecydowałem się pójść do wojska żeby jak to się mówi odbębnić i mieć to za sobą (żebym to ja wiedział wtedy, że zlikwidują obowiązkową służbę). No, ale nie narzekam. Nauczyłem się tam kilku pożytecznych rzeczy a i czasami nawet było całkiem ciekawie. Byłem strażakiem w Komendzie Portu Wojennego w Świnoujściu a strażak czasem zasuwa a czasem się wyleguje na koi i tak samo miałem ja. Wspominam o wojsku dlatego, że to był rok czasu przez który jedynym moim powiązaniem z muzyką było stare radio grające na strażackiej dyżurce i mtv podczas nocnych służb w remizie.

Żeby się nie rozpisywać już więcej powiem, że po wojsku była kobieta, pierwszy komputer i przeprowadzka do Warszawy a w niej nauczyłem się posługiwać bardziej programami DAW i kreśleniem midi. Z miesięcznika “Estrada i Studio” dowiedziałem się że muzyka z “automatu” brzmi realniej gdy nie jest oklepana komputerową precyzją i postanowiłem, że muszę zakupić jakąś klawiaturę midi. I tak zostałem szczęśliwym nabywcą Akai MPK 49 z którego bardzo jestem zadowolony. Żeby zwiększyć możliwości zakupiłem także kartę dźwiękową ESI, monitorki bliskiego pola ALESIS i monitory słuchawkowe TECHNICS’a. Nie jest to szczyt marzeń, owszem, ale póki co na nich działam po dziś dzień. Nie gram czegoś niesamowitego, porażającego za to gram dla znajomych, przyjaciół i samego siebie. Sprawia mi to ogromną przyjemność i mnie uspokaja. Mam nadzieję, że innych również;) ….

 
   
Świerzutkie wiadomości  
   
Więcej w komnacie poezji:)  
  Namaluj niebo niebieskie
błekitem przejrzystym wsród chmur
płynacych dni bezczas współgrajacy
z zielenią wiosny wpleć
w moje włosy zanuż swe palce
wodzą po rozdrożach ciała
spragnione dłonie szukające natchnienia
w oczach namaluj ogień palący
złe wspomnienia znikną gdy powietrze
pachnace kwiaty namaluj ustami
poczujesz drżenie mego ciała
bijace serce przez skóre powie w którą strone
masz isc do mnie ze mna
tworzysz swoje dzieło kazdego dnia
niestrudzenie wedrujesz przez czas
zmieniajace sie pory roku mego ciała
wciąż Ci mało gdy nastaje nocą
ciemną namaluj gwiazdy swiecace
w moim usmiechu maluj świat
wspólnych uniesień radości
dni z Tobą przekształcajace w jawę sen.
 
Świeżutkie bułeczki